fbpx

Za nami jedne z ważnych wyborów, jakie przychodzi podjąć człowiekowi w dorosłym życiu. Ale nie o takich wyborach będzie ten artykuł. Często w naszym życiu dochodzimy do momentu, w którym zadajemy sobie pytanie, czy to czym zajmujemy się zawodowo lub miejsce w którym pracujemy jest tym co chcielibyśmy robić do końca i czy w takim miejscu chcemy pozostać. Trudne wybory towarzyszą nam również w sprawach codziennych, takich jak kupno odpowiedniego sera na kanapkę, czy zakup wygodnych butów. Jednak wróćmy do kwestii naszych zarobków i miejsc pracy.

Nauka to potęgi klucz

Od najmłodszych lat karmi się nas frazesami, że mamy się uczyć żeby dostać się na dobre studia, mieć zawód, żeby znaleźć dobrą pracę. Dzisiaj młodzież jest już bardziej świadoma i wie, że studia nie gwarantują dobrej pracy. To pewnego rodzaju warsztaty przygotowujące, w których uczymy się pewnych umiejętności. Ile z takich lekcji wyniesiemy, zależy oczywiście od naszego zaangażowania. Jak taką wiedzę wykorzystamy? Życie pokaże. Na pewno nie możemy stwierdzić, że studia nic nie dają. Jednak nie zakładałabym, że ukończenie studiów sprawi, że będziemy przebierać w ofertach pracy.

Przytrafia się tak, że po skończonych studiach, zostajemy z zerowym doświadczeniem, bo w okresie studiów nigdzie nie pracowaliśmy, nawet nie dorabialiśmy sobie na niepełnym etacie. To może okazać się przykrym zderzeniem z rzeczywistością. Jednak nic nie jest przesądzone.

Nie wszyscy decydują się na studia. Być może obecne warunki życiowe zmusiły ich do podjęcia zatrudnienia, aby się utrzymać. Może ktoś w trakcie studiów porzucił je, ponieważ nie był w stanie pogodzić zajęć z pracą. Nikt nikogo nie ocenia. Każdy startuje z innym bagażem, wychował się w innym domu i środowisku.

Wyszłam do pracy zaraz wracam

Ale to nie o studia tutaj chodzi, ale o trudne wybory związane z zatrudnieniem, pracą i zarobkami. Coraz częściej słyszę od znajomych, że ktoś poszedł gdzieś do jakiejś pracy, miał zostać tam tylko na chwilę, a nie wiedzieć kiedy minęło ponad 10 lat. Przez ten okres owszem zdążył przejść na wyższe stanowiska. Jednak oprócz zmiany w papierach i powierzonych obowiązkach, na stopie finansowej niewiele więcej uległo poprawie. Z najniższej krajowej przeszedł o kilka set złotych więcej, nadal nie osiągając magicznej cyfry trzy z przodu trzech zer.

Cóż takiego wydarzyło się przez te 10 lat, co sprawiło że chwilowe zatrudnienie stało się stałym zarobkiem? Możliwe, że często pozostajemy w takim miejscach z własnej wygody. Mamy stałą umowę, w święta dostajemy premię, bony na zakupy. Latem zdarza się dofinansowanie do wczasów, w ciągu roku organizowane są wyjazdy integracyjne oraz w zależności od firmy pracodawca oferuje nam zniżkę na swoje produkty, kartę na siłownię lub basen oraz prywatną opiekę medyczną. Wszystko to tylko z pozoru wygląda atrakcyjnie. Staż pracy rośnie, obowiązków przybywa, tylko wskazówka zarobków ani drgnie.

Życiowe wybory

Mija 10 lat i nagle dociera do nas, że jesteśmy nieszczęśliwi, popadliśmy w rutynę, często się denerwujemy. Patrzymy w szklany ekran i zazdrościmy innym lepszego życia, uważając że swoje mamy już przegrane. Mamy po 30-35 lat i jeszcze całe życie przed sobą. Co nas jednak powstrzymuje przed zmianami?

Mówiąc kolokwialnie to zasiedzenie. Popadliśmy w rutynę i przyzwyczajenie. Boimy się, że nic lepszego nigdzie nas nie spotka i że znowu będziemy musieli zaczynać wszystko od nowa. Strach przed nowym i nie znanym blokuje nas do tego stopnia, że wolimy być do końca życia nieszczęśliwi niż zaryzykować w poszukiwaniu lepszej drogi.

Skoro przez tyle lat dostaliśmy zaledwie kilka set złotych więcej do wypłaty, to gdzie ktoś zaoferuje nam więcej za lepsze warunki? Możliwe, że mamy jakieś zainteresowania, pasje. Kurzą się gdzieś w naszym sercu, bo po powrocie z pracy i domowych obowiązkach, nie mamy już siły psychicznie na coś co sprawiało nam kiedyś ogromną radość. Chcieliśmy robić w życiu coś innego, ale jakoś tak wyszło.

W sumie bardziej nie wyszło i przyczyn może być wiele. Niestety głownie to strach paraliżuje nas przed zmianami. Strach, że sobie nie poradzimy, że oprócz siebie musimy jeszcze myśleć o rodzinie. Nie jesteśmy już sami. To nie są łatwe wybory. Ale jaki przykład damy swoim dzieciom jeśli na zawsze pozostaniemy nieszczęśliwi? Każdego dnia będziemy sfrustrowani, a swoje niezadowolenia wyładujemy na nich. Zaszczepimy w nich brak pewności siebie, którą odbudowywać przyjdzie im latami. Nie robiąc nic wyrządzimy jeszcze większe szkody.

Zmiany

Warto zastanowić się nad tym, czy stan w którym obecnie się znajdujemy wywołuje w nas pozytywne lub negatywne emocje. Chociaż to brzmi banalnie, ale nie ma sytuacji bez wyjścia. Każde zdarzenie nie dzieje się bez powodu. Warto wychodzić ze swojej strefy komfortu, bo życie wielokrotnie pokazuje, że podejmowane przez nas decyzje mają swój określony cel. Szkoda życia na analizowania czarnych scenariuszy. Podejmijmy wyzwanie, idźmy do przodu, bądźmy szczęśliwi.  

1 comment on “Trudne wybory, a nasza codzienność

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *