Zawsze mówiłam, że o swoich rozmowach kwalifikacyjnych (na różne stanowiska) mogłabym napisać książkę. Ile ich było, nie jestem w stanie policzyć. Popełniałam przy nich klasyczne błędy, jak chociażby nie zapisywanie gdzie aplikowałam. Kończyło się to udawaniem się na rozmowy kompletnie nie wiedząc, jakie stanowisko będzie mi powierzone. Nie wspomnę już o tym, że często nie znałam również nazwy firmy. W miarę upływu lat starałam się przygotować na wszystkie rozmowy najlepiej jak umiałam. Jednak to nie wystarczało. W tym artykule przedstawię Wam 6 zaskakujących pytań na rozmowie kwalifikacyjnej, jakie osobiście usłyszałam. To zaczynamy.
#1 Telefon do (nie)przyjaciela
Zacznę chronologicznie i na pierwszy ogień pytanie, jakie usłyszałam po zakończeniu już rozmowy na stanowisko grafika. Firma, która głównie zajmuję się tworzeniem opakowań (szeroko pojęta branża przemysłowa od asortymentu dla dzieci, domu, ogrodu, elektronika). Pytanie brzmiało Czy możemy zadzwonić do Pani ostatniego pracodawcy? Ogarnęło mnie przerażenie i nie przemyślałam swojej odpowiedzi rzucając Wolałabym nie. Nie było to mistrzostwo z mojej strony. Zwolniłam się z tej pracy, a decyzję tą podjęłam ponieważ nie chciałam dłużej przebywać w tym miejscu. Rada od koleżanki, w razie takich pytań Może Pan, ale nie gwarantuję, że będzie to wiarygodne źródło. Proste, prawdziwe i błyskotliwe zarazem.
#2 Umowa to umowa
Rozmowa w dużej firmie, znanej na polskim rynku, jeden z większych (bez nazwisk) dystrybutorów tkanin i akcesoriów dekoracyjnych. Rozmowa dwuetapowa. Pierwsza z managerem, tak bym go nazwała (jak się później okazało synem właściciela) oraz głównym projektantem graficznym w firmie. Wszystkie pytanie będą oczywiście z rozmów o pracę na szeroko pojęte stanowisko grafika, projektanta, designera. Pierwsza rozmowa była bardzo przyjemna, czuć było przyjacielskie nastawienie, ale ludzie którzy przemykali w firmie sprawiali wrażenie przerażonych, wycofanych. Podczas luźnej rozmowy, już pod sam koniec, chciałam się upewnić czy na pewno rozmawiamy o stanowisku na umowie o pracę. Wśród stwierdzenia, że oczywiście tak padło pytanie Dlaczego ludzie traktują umowę o pracę, jak jakiś Święty Graal? Uśmiechnęłam się i próbując odpowiedzieć na to pytanie dodałam, że pracowałam na różnych umowach, jako grafik, dlatego chciałam się upewnić.
#3 Stanowisko niepewne
Idąc za ciosem, ta sama w/w firma, etap drugi, rozmowa z szefem. Ogromnie się ucieszyłam, że zostałam zakwalifikowana do kolejnego etapu rekrutacji. Niestety z racji przesiadek (firma mieści się pod miastem), miałam spóźnienie, o czym poinformowałam firmę. Chyba było to szefowi na rękę bo sama czekałam jeszcze 15 minut. Trochę mnie to zirytowało, ale sama przecież przyjechałam później. Prezes w końcu się zjawił i po przywitaniu oraz zerknięciu przez rozmówcę w moje CV bomba eksplodowała Kto to właściwie jest grafik projektowy? Tak tytułowałam siebie w CV. Później kolega mi podpowiedział, że on woli określenie projektant graficzny. Wracając do pytania, nie ukrywałam zdziwienia i zmieszania. Wydawało mi się, że prezes orientuje się czym będzie zajmować się taka osoba, przecież sam jej szuka. Być może pytanie miało mnie zbić z tropu i tak było. Próbowałam wybrnąć z tego pytania sformułowaniami w stylu, że zajmuje się stroną wizualną marki, kreowaniem i pracą twórczą.
#4 Strach ma wielkie oczy
W pandemicznym świecie udałam się na kolejną rozmowę. Wtedy jeszcze rozważałam etat. Duża firma kosmetyczna mająca, oferująca produkty do stylizacji i pielęgnacji paznokci. Rozmowa w trzy osoby, ja, Pani, domyślam się, że z działu marketingu oraz Pan kierujący zespołem projektowym. Zadanie i projekty powierzone przyszłemu grafikowi miały być współpracą z klientem wewnętrznym jakim jest firma. Padło kilka pytań dotyczących mojego zwolnienia się z poprzedniej pracy. Wśród zapytań dlaczego się zwolniłam padło sformułowanie Czy nie bała się Pani zwalniać z pracy, nie mając innej oferty? Gdyby było to pierwsze pytanie z tej serii nie wzbudziło by to we mnie tak dużych emocji, ale po 15 minutach dociekania co było powodem, kiedy tą decyzje podjęłam, jaki był kluczowy czynnik itd. miałam dosyć. Odpowiedziałam, że strach był i jest, ale postanowiłam zaryzykować. Wtedy jeszcze nie przyznałam się, że otworzyłam swoją działalność. Być może ta informacja zaważyła o nie zaproszeniu mnie do współpracy.
#5 Trudny projekt
Znowu mamy podwójne pytanie z tej samej firmy od paznokci. Opowiedziano mi czym będę zajmować się w firmie i kto pracuje w zespole projektowym. Zaznaczono, że pracuje się tutaj dynamicznie oraz zaserwowano mi jeszcze krótki test, która ulotka jest dobrze przygotowana i dlaczego. Następnie usłyszałam Co by Pani zrobiła gdyby po 3 dniach pracy nad projektem okazało się, że trzeba go zostawić, wyrzucić i zacząć od nowa, bo zmienia się koncepcja? Pierwsze co mi się cisnęło na usta, to dość niecenzuralne słowo. Nie wypadało mi tego mówić, w końcu starałam się o pracę. Mimo to odpowiedział, jak mi się wydawało, tak jak by chcieli usłyszeć, że nie było by to przyjemne, ale czasem trzeba się z tym pogodzić i podejść do tematu jeszcze raz. Szczerze zgodzę się z tym, nawet jeśli najpierw posłała bym ich w diabły. Ale wszystko zależy od kontekstu całego projektu i czy wspomniane wyrzucenie do kosza kilkudniowej pracy, to czyjaś niczym nie podyktowana zachcianka, czy przemyślane ustalenia osób decyzyjnych i całego zespołu włączonego w pracę.
#6 Miłe zaskoczenie
Na koniec pozostawiam Wam pytanie z mojej ostatniej rozmowy o pracę, która odbyła się na zasadzie video konferencji i na chwilę obecną daje sobie spokój z rekrutacyjnymi przygodami. Cała rozmowa chociaż stresująca, bo patrzyły na mnie 3 pary oczu to w ogólnym odczuciu bardzo miła i szczera. Czego nauczyłam się przez ostatnie 3 miesiące? Pytanie to padło po przedstawieniu mi ogólnego zarysu firmy oraz krótkim opowiedzeniu o sobie. Na to i inne podobne pytania odpowiadałam naprawdę z serca to co czułam, bez ściemy i chęci przypodobania się. To był dla mnie przełom. Żeby mówić to w co się wierzy i czym się kieruję, nawet jeśli komuś może się to nie spodobać. Jeśli nikogo nie obrażamy, a postępujemy zgodnie ze swoimi wartościami to nikomu nie dzieje się źle. Z takim podsumowaniem Was zostawiam. Bądźcie szczęśliwi.